
"Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim".

Ile razy mam przebaczać? Ile razy uwierzyć, że tym razem ktoś się zmieni?
Podczas posługi u osób uzależnionych najczęściej słyszałem świadectwa o składanych deklaracjach, które brzmiały: "to już ostatni raz". Jak można się spodziewać, nie był to najczęściej ich ostatni raz i ostatnia deklaracja. I co wtedy? Ktoś powie: to infantylne ciągle dawać się tak zwodzić. Trzeba powiedzieć DOŚĆ. Wtedy przychodzi mi na myśl moja spowiedź - przychodzę do Jezusa i mówię Mu przepraszam. Czasem, jak uzależniony mówię: żałuję, wybacz, pomóż, ale z tyłu głowy jest... "nie wiem, czy dam radę". Jemu to wystarczy i nie jest to infantylne.
Powie mi DOŚĆ jedynie, gdy ja przestanę nad sobą pracować, gdy Jego łaski nie będę chciał przyjąć.
Pan uczy mnie zatem postawy, jaką powinienem przyjąć wobec innych, przez przykład postawy jaką ma wobec mnie. Przebacza, jest miłosierny, ale nie jest infantylny. Przebacza i wymaga - to akt miłości, aby mnie sprowokować do pracy nad sobą. Wyciągnij rękę do zgody, przebacz, ale również wymagaj.

Ewangelia wg. Łk 4, 24-30
Nad naszą chrzcielnicą w kościele widnieją dwie postaci, dwóch proroków, którzy nie byli mile widziani w swojej ojczyźnie. Tych dwóch przypłaciło życiem za to, kim byli i co głosili. Pod nimi jest woda, która każdego z nas obmyła. Obmyła z trądu grzechu i wprowadziła do Kościoła. Przy tej chrzcielnicy wielu, trzymając swoje dzieci wypowiadało słowa proroków, gdyż to w ich imieniu wypowiedzieliśmy, że chcemy dla nich życia wiecznego. Dziś już nie jako prorocy, ale bardziej jako towarzysze, możemy doświadczać lekceważenia. Zatem droga proroka i towarzysza nie jest łatwa - dziś swój trud, krzyż, niedogodności i niepewność jutra, ofiaruj za tych, dla których przy chrzcie prorokiem się stałeś. Ja nie mając swoich dzieci biologicznych i chrzcielnych, wielu przez ten sakrament przeprowadziłem, przez kapłaństwo też stałem się prorokiem - wspieram Was i modlę się,
abyście nie byli lekceważeni, aby z naszych ust wychodziło Słowa Boga i świadectwo dobrego życia.

Dziś Jezus spotyka się z Samarytanką przy studni.
Padają z jej ust słowa: "Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła..."
Dziś może wielu z pośród nas woła podobne słowa, słowa wołające o sakrament. Dziś "krzyż" wirusa dotykający i utrudniający nam normalną egzystencję przysłania nam możliwość dotarcia do źródła, do ołtarza - nie mamy biblijnego "czerpaka" na wodę. Kobieta nie zaczerpnęła ze studni, ale z samego Chrystusa, fizycznie nie dostała wody na usta - ale Pan wylał Wodę Żywą na Jej serce. Samo pragnienie dało jej moc i wiarę, dzięki której inni uwierzyli. Dziś i Ci, którzy mogą w normalnych warunkach życia przyjmować Komunię św. i Ci, którzy z różnych racji jej nie przyjmują stają się sobie bliscy - ten głód zbliża nas do Źródła. Szczery głód powoli przestaje nim być - Pan wypełnia serce obecnością. Przyjmij tę obecność na tyle, ile możesz.
Owieczki życzę zdrówka :)
